Dziś będzie słoiczek TUSALowy, o którym oczywiście znowu zapomniałam. No, może nie do końca zapomniałam, bo byłam pewna, że to na dziś, a okazało się, że na wczoraj...
W każdym razie jest już prawie pełen, a głównym winowajcą tego (tak samo z resztą, jak i mojej nieobecności), są zaproszenia na ślub i chrzciny, o których zrobienie poprosili mnie znajomi z drużyny. Całe trzydzieści dwie sztuki:
Kolejnym winowajcą jest http://spaczglodniecjesc.blogspot.com/, czyli mój nowy blog, tym razem poświęcony wszystkiemu innemu niż rękodzieło. Jak pewnie było już widać we wcześniejszych notkach, trochę mnie wzięło na pisanie, ale jednak wolę się tutaj skupić na tym, co robię, a nie na tym, co myślę. Oczywiście nie ograniczę się tylko do wstawiania zdjęć, ale to, co będę pisać, będzie z nimi związane i postaram się za bardzo nie rozwodzić na temat innych spraw. A jeśli ktoś ma ochotę poznać mnie ze strony innej niż rękodzielnicza, to zapraszam!
Aleś się napracowała:) Ślicznie wyszły te zaproszenia:) dobra robota:)
OdpowiedzUsuńOj tak, trochę roboty było ;). Ale jestem z siebie dumna, że dałam radę na czas (z samych zaproszeń już mniej...)
UsuńOhoho! Bajeranckie! Ja bym chyba cierpliwości nie miała ;)
OdpowiedzUsuńP.S. Nigdy nie zrozumiem idei tusalu T_T
JA w sumie też nie rozumiem idei, ale zawsze mi szkoda wyrzucać skrawki papierów, bo nigdy nie wiadomo, czy się do czegoś nie przydadzą. A tak, będą leżały w słoiczku cały rok, więc decyzja o wyrzuceniu się odwleka ;)
UsuńŚliczne robisz te słoiki! Nie ma co! A i zaproszenia są świetne!
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo! :)
Usuń