Czyli panna Czarny Kot. Chociaż z tego, co wiem na temat przymiotników w języku japońskim, to tworzy się je poprzez dodanie "no" pomiędzy wyrazem określającym, a określanym, natomiast w przypadku kolorów dodaje się na końcu "i". Ale japończyków poprawiać oczywiście nie będę. Z resztą ciężko powiedzieć, żebym miała jakiekolwiek pojęcie o tym języku.
Ale wracając... Jest to jedna z prac, które przygotowałam na swój panel o wykorzystaniu grafik mangowych w tworzeniu kartek. Pierwszy raz miałam okazję przygotować jakąkolwiek atrakcję na konwent. Już dawno chciałam coś takiego zrobić, ale dopiero frekwencja na warsztatach, organizowanych przez Kwiat Dolnośląski przekonała mnie, że ta tematyka na konwentach mangowych ma jakiś sens. Chociaż oczywiście nie równać się pogadance do możliwości samodzielnej zabawy.
Chciałam powiedzieć też parę słów na temat Smasha, więc przygotowałam kilka stron związanych z moimi zainteresowaniami i wspomnieniami z konwentów. Efekt jest taki, że chyba muszę przygotować osobny smash konwentowy, bo w ogólnym średnio się mieszczę.
Ale o znowu odbiegam od tematu.
Z Kuroneko jestem zadowolona bardzo, bardzo, a ponieważ i sama postać używa kociego pseudonimu i wykorzystałam kocie tekturki, chciałabym zgłosić kartke na 64 wyzwanie
Scrapgangu "
Koty".
Niestety nie wiem, kto jest autorem wykorzystanej grafiki, nie jestem też do końca pewna, czy to oryginalny art do serii (wygląda na taki), czy praca fanowska. W każdym razie nie jest to mój rysunek, tylko wydruk obrazka z sieci.
Swoją drogą miałam spory problem z doborem papieru. Z jednej strony zarumieniona dziewczyna z paczuszką pasuje bardziej na kartkę dla faceta, a wzór w różyczki jest raczej średnio męski. Ale papier tak długo i głośno wołał do mnie "użyj mnie, tylko mnie!", że w końcu uległam.