Od Agnieszki kartkę z choinkami:
Od Darii mini karteczkę i filcowego aniołka:
Stoją sobie na półce z przydasiami:
I kolejne kartki, od rodziny i znajomych nieblogerów:
A w domu pod choinką znalazłam Promarkery i cukierki z gdańskiej manufakty słodyczy (które oczywiście już dawno temu zjadłam) od brata, a od rodziców długopis, bieliznę (której z oczywistych względów nie pokażę) oraz sweter, który został w domu, w związku z przepełnieniem mojego bagażu powrotnego i czeka, aż komuś się zachce przejść na pocztę. Chociaż patrząc na obecną temperaturę we Wrocławiu, chyba nie mają się co spieszyć, bo ciepły golf średnio mi teraz potrzebny. Co z resztą mnie cieszy niezmiernie, bo jestem istotą zdecydowanie ciepłolubną. Moją radość niestety psuje obawa, że możemy znów mieć tej wiosny piękną zimę...
Kolejne Promarkery wyprosiłam u Księcia Małżonka. Musiałam się co prawda po nie przejść, bo gdyby miał kupować sam, to pewnie dostałbym je dopiero na urodziny. W każdym razie ubzdurałam sobie, że mam je dostać w swoje ręce przed Sylwestrem, więc jak tylko odespałam podróż, poleciałam do sklepu dla plastyków i teraz ćwiczę kolorowanie. Mam już dziewiętnaście sztuk, ale coś czuję, że to jeszcze nie wszystko, niestety. Cena zabija...
Allle prezentowo się zrobiło...
OdpowiedzUsuńKażdy lubi prezenty , każdy :-)))
A wiesz, ostatnio odkryłam, że psy też lubią. Jak mąż przyniósł Kojotowi nowe posłanie, to ten skakał na zmianę, raz na nie, raz na mojego męża. Jakby chciał pokazać, że właśnie z nowego miejsca do spania się tak cieszy. Dużo psich radości w życiu widziałam, ale takiego podziękowania nigdy :)
UsuńAle się ślicznie u ciebie Olu zrobiło:)
OdpowiedzUsuńŚwietne prezenciki:) Och, już jestem ciekawa co tymi Promarkerami zmalujesz:)
Dzięki. Właśnie taką zimę lubię - na zdjęciu ;)
UsuńNa razie koloruję stemple i idzie mi to, hmmm... Inaczej, niż bym chciała. Ale coś się pewnie za jakiś czas pojawi :)